Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uprawianego wcale, albo źle uprawianego w stronach, z których pochodzą?
Czy wielka ilość rodziców, mieszkających na wsi, zamiast oddawać córki swoje do lichych prowincyonalnych pensyonacików, lub chować je przy tanich guwernantkach, nie powierzyłaby ich szkole rzemieślniczéj, gdyby nie pewność, że zecerka i drzeworytniczka, nie mogąc lub nie chcąc pozostać w Warszawie, wszędzie indziéj na nic się nie przyda?
Nie poważamy się stanowczo kwestyi tych rozsądzać, i dla tego przy każdéj z nich położyliśmy znak zapytania. To jednak wydaje się nam pewném, że skoro obecnie założona szkoła rzemieślnicza nie może rozszerzyć swego programatu tak, aby nim objąć rzemiosła praktyczne, że się tak wyrazimy, codzienne i powszechne, to już obok niéj wznieść się powinna druga, rzemiosła te za cel mająca.
Bez tego szlachetna instytucya, mająca pragniegnienie szerzyć między kobietami propagandę pracy, nie dopnie swego celu, albo dopnie go w sposób ciasny i wyjątkom tylko pożyteczny. Nie dość na tém: szkoły rzemieślnicze potrzebne są na całéj przestrzeni kraju; każde większe prowincyonalne miasto posiadać je powinno, tak jak posiada żeńskie gimnazya i pensyonaty, i stan społeczności kobiecéj byłby innym, gdyby każda uczennica, kończąca te gimnazya i pensyonaty, a nieczująca w sobie dość sił i uzdolnienia do sięgania po zaszczyty i powinno-