Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Spór ten pomiędzy duchowną a świecką władzą we Francyi, lubo daleko od nas się toczył, nie jest nam ani obojętny, ani obcy.
Prawda, zwycięzka w jednéj stronie świata, silniejszą staje się wszędzie; pobita, słabnie choćby tylko na chwilę.
Narody udzielają sobie wzajem nauki po-przez przestrzeń i czas. Mimo ubiegłych wieków, Rzymskie prawo jest dotąd pierwowzorem nowożytnych administracyi państwowych, a mimo oceanu, dzielą­cego Amerykę od Europy, niejeden promień, rzucający żywe światło na prawdy i stosunki społeczne, przypłynął do nas ze Stanów Zjednoczonych. Jest to duchowa komunikacya ludzi wszystkich czasów i wszystkich miejsc; jest to wielka emanacya ducha całéj ludzkości, rozlewająca się po wszechświecie i po wszechwiekach.
I u nas nie braknie protestów przeciw szerszemu i gruntowniejszemu niż dotąd wychowaniu kobiet, podobnych temu, jaki przed publiczność francuzką zaniósł biskup Orleański.
U nas staną na drodze do wszelkiéj w tym względzie reformy trzy walne przeszkody: tradycya, rutyna, obawa.
Co do pierwszéj, są jeszcze dotąd ludzie, którym bezustannie stoi w oczach klasyczna kądziel i motowidło. Narzędzia te wielce szacowne i potrzebne były wtedy, gdy cały ustrój społeczny był