Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szu, rozum od śmieszności, prawdziwe światło, spływające na ziemię dla naprawiania złego, od wybryków, a choćby i występków ludzkiéj głupoty i słabości.
Spójrzmy na mnóztwo moralnych i materyalnych nędz, psujących połowę społeczeństw ludzkich, na zwiędłe w próżności umysły i zepsute w bezczynności serca kobiet bogatych, na zbladłe w niedostatku twarze i upadające w obawie o przyszłość moralne siły kobiet ubogich, a zapomniawszy o Lwicach i Pytyach, które coraz rzadziéj zjawiają się i zjawiać będą między nami, rozważmy, czy tym istotnym i niezaprzeczonym nędzom i nieszczęściom, jakie wciąż nasuwają się nam przed oczy, trafnie pojęta i zastosowana emancypacya kobiet zapobiedz, lub przynajmniéj w części zmniejszyć ich nie zdoła.
Słowo jest tylko uwydatnieniem idei: skoro istnieje, musi być w społeczeństwie pojęcie, które dało mu powód bytu. Pojęcie zaś każde rodzi się z wielkiego tchnienia, jakie płynie z łona ludzkości wtedy, gdy ludzkość ta potrzebuje i pragnie czegoś, a dąży do spełnienia swych pragnień i zadosyćuczynienia swoim potrzebom.
Wyraz tedy: emancypacya kobiet, powstał z pojęcia o istniejącéj w ludzkości potrzebie zrzucenia z kobiet jakiegoś jarzma, uwolnienia ich od jakichś krępujących je więzów.
Jakie jarzmo potrzebują zdjąć z siebie kobiety?