Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śli; jeśli jest inaczéj, nie warci są oni jeszcze rodzinnego życia.
Beatrycze, wyprowadzająca Dantego z przepaści błędów i ziemskich uniesień, i światłością swojego lica wiodąca go stopniami ku niebu, jest symbolem narzeczonéj.
Kiedy, śród widoków mąk piekielnych, poeta, przejęty zgrozą i bojaźnią, drży, twarz odwraca i czuje, że siły go opuszczają na dalszą po piekle wędrówkę, przewodnik jego szepcze mu: zobaczysz Beatrycze! Na dźwięk tego czarownego wyrazu Dante powstaje mężny znowu i znowu silny zapuszcza się w głębie kręgów piekielnych po naukę i oczyszczenie.
Tak młody mężczyzna, wśród pokus i burz, towarzyszących jego młodości, czuje niekiedy, że ugina się i upada, ale błyska przed nim twarz narzeczonéj, małżonki przyszłéj, serce mu szepce: wytrwaj, a ją posiędziesz! a na dźwięk tego czarownego wyrazu powstaje mężny znowu i znowu silny postępuje daléj po drodze prób ziemskich. „Jak każde drzewo z korzenia swojego, tak każda cnota moja z cie­bie początek bierze!” — śpiewa Petrarka do Laury, do téj narzeczonéj duszy swojéj, któréj ręki, jak dowodzą historycy, nigdy ręką swoją nie dotknął.
Czyliż więc złem-by było, gdyby młoda kobieta była narzeczoną przez rok lub dwa lata? gdyby