Strona:Eliza Orzeszkowa - Gloria victis.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   45   —

Z czoła gospodarza domu wyniosłość zniknęła bez śladu i przewlekły się po niem chmury ciężkich myśli, gdy usta, z których ironja bez śladu zniknęła, szeptały:
— Boże, zmiłuj się!

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

...Nie pobłogosławiłeś, Boże!
Nie zlitowałeś się, o Boże!
Dlaczego?
Czy tam, w światłości niebieskiej, dowiedzą się o tem ci, którzy tu żyli i pomarli w piekielnej ciemności?
Kto wiosny owej spostrzegł kwitnące róże? Kto słuchał śpiewów słowiczych?
Dla kwiatów i dla pieśni, dla wiosennych marzeń, zachwytów, spoczynków, nie było czasu, woli, myśli, pamięci. Lasy płonęły.
Z horeckich lasów wylatywały częste wieści i rozlatywały się po przestrzeni szerokiej, budząc w sercach i głowach głębokie i wierne echa.
Poczta obywatelska w energicznym ręku Władysława Orszaka działała nieustannie, wiążąc powstańców ze światem i ludzi po świecie rozproszonych pomiędzy sobą. Człowiek ten, któremu nadaremna tęsknota do wysokiego życia czynu strawiła całą radość młodości, z radością teraz rzucił się w to życie i wraz z garścią pomocników swoich był wszędzie, dowiadywał się o wszystkiem, ostrzegał, doradzał, świat uwiadamiał o tem, co dzieje się w głębi lasów, i głąb lasów o tem, co czyni i przedsiębierze świat.