Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za nim? Kto wam powiedział, że za cielakiem rży? Ot, rży sobie, co to, wasze koni nigdy nie rżo? Co wy Szymon ponaopowiadali po wiosce?
Stropili sie Dunaj moimi słowami, drapio sie pod czapko, po ludziach patrzo. Nu dobra, mówio na koniec, tylko tego niedonoska nam pokażesz.
I cało procesjo ido do sieni, weszli, pierzyne odkrywajo, przyglądajo sie cielakowi, Dunaj kręco głowo: Nogi coś za cienkie!
Długie jak u źrebiaka, dodaje Filip, pastuch. I palcem naciska ciele w brzuch, ono obudzone zapiszczało.
Słyszeli? poderwali sie Szymon Kuśtyk: Zarżało!
Zapiszczało, ludzi, bronie ja swojej żywiny. Ale Szymon trach palec wierco małemu w brzuch, znowuś zapiszczało, jeszcze głośniej, i prawdziwie, bardziej to rżenie niż meczenie!
Nie męczcie biedaczka, prosi Handzia i pierzyno zakrywa małe. Ale męszczyzny patrzo sie po sobie.
Ono coś z konia ma, ogłaszajo Dunaj, twoja Siwka rży za nim nie bez przyczyny! Ludzie, to wroży coś niedobrego! A jak było na paświsku, pytajo sie pastucha: Nie trzymała sie Raba z koniami? A może ty na nio konia puszczał, co?
Może sam świnia wlaz, przycieli Domin, rajko.