Strona:Edward John Hardy - Świat kobiety.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie spuścić? Wydawca prowincjonalnego dziennika skarżył się przede mną, iż z powodu ogłoszonego przez siebie konkursu musi odczytywać niezmierną liczbę powieści nań nadesłanych. Ponieważ wiedziałem, że ma dwie wysoko wykształcone córki, nadmieniłem, że one mogłyby mu być w tém pomocą. „Tak jest — odparł, — mogłyby i nieraz próbowały; cóż ztąd, kiedy nigdy nie robią tego, co ja chcę, w sposób, jaki im wskazuję, ani wówczas, gdy mi tego potrzeba Nie­cierpliwią mię tak swoją nieporządną, niemetodyczną robotą, iż wolę sam ją odrobić.” Dopóki kobiety nie nabędą i nie wprowadzą w praktykę nawyknień do porządku, praca ich nie będzie ani poszukiwaną, ani dobrze płatną.
Raz na statku parowym, pomiędzy Portsea i Gos­port, spotkałem kilka ubogich kobiet; dwie z nich były w łachmanach i wyglądały na żebraczki z powo­łania. Przy nich odznaczała się powierzchownością przyzwoitą równie uboga, może nawet uboższa pasażerka. Twarz jéj była wychudła z choroby lub bra­ku pożywienia, ale chłopczyk, ktorego trzyała za rękę, był dobrze odżywiany i miał do zabawy konika bez głowy. Biedna kobieta nie prosiła o wsparcie, słyszałem tylko, jak mówiła, iż nie mogąc znaléźć ro­boty w Portsmouth, zamierza udać się za nią do Chi­chester. „Jesteś — pomyślałem sobie — źródłem porząd­ku, jakkolwiek widać ciężko idzie ci życie.” Miałem prawo tak sądzić, bo ona i dziecię mieli twarz i ręce czysto wymyte, ubranie ich, choć łatane w wielu miej­scach, nie miało żadnéj plamy, a fartuch z grubego materyału był czyściutki. Miałem przy sobie tylko szylinga, ale nie mogłem się powstrzymać od ofiaro-