Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyrody; wypełniają one nasze rozkazy. Znalazłszy się na tej wyspie, nie mieliśmy węgla do poruszania maszyn, tak jak wy tam, w starej Europie. Musieliśmy chwytać się przeróżnych sposobów i znaleźć źródła energji, któraby nam zastąpiła węgiel. Wtedy przyszło nam na myśl zużytkować te siły, które nietylko nie przynoszą korzyści, ale czynią nieraz znaczne szkody. I oto w ten sposób zostali naszymi sługami: wicher, deszcz, piorun, ocean, ogień wulkanu, a nawet i cyklony, które od czasu do czasu wieją nad wyspą...
Wy w Europie siłę wiatru zdołaliście zaledwie zastosować do poruszania wiatraków prymitywnych, urządzonych nawet obecnie tak samo, jak były przed setkami lat. Tam u was nie zdają sobie nawet sprawy z tego, jak wielkie usługi oddają nam wichry. Zaraz przyjdziemy do stacji centralnej chwytania i przechowywania wichrów.
Domy miasteczka, zamieszkałego przez kulisów, skończyły się, przyjaciele nasi znaleźli się u podnóża wulkanu, na którego zboczach stały olbrzymie maszyny, zaopatrzone jakby w śmigi, zakończone wielkiemi łyżkami.
Patrzyli z podziwem na te urządzenia.
— Machiny te — rzekł doktór Wicherski — stanowią jedną z najważniejszych tajemnic naszej wyspy. Szczupła część tylko kulisów, i to najpewniejszych, zna ich znaczenie dla nas. Lecz wy — zakończył po pewnym wahaniu — należycie do nas. A ponieważ już nigdy tej wyspy nie opuścicie, mogę więc śmiało zdradzić wam ich konstrukcję i przeznaczenie.
W górze wulkanicznej, wznoszącej się pośrod-