Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku wyspy, ogień ziemski wyrył wielką ilość grot, dość regularnie zaokrąglonych i zgrupowanych, podobnie jak otwory w gąbce. Otwory te komunikowały się z wielką przepaścią centralną, położoną w pobliżu wulkanu. Z nakładem wielkiej wytrwałości i pracy wypolerowaliśmy te przegrody, a galerje zaopatrzyliśmy w tyleż olbrzymich pomp z szczelnie przylegającemi do nich tłokami. Niewyczerpane i niewygasłe ognisko wulkanu dostarczyło niezbędnej do ich poruszania siły, za pośrednictwem olbrzymich dźwigni, podnoszących się do wysokości 100 stóp.
Całe podziemie, rzec można śmiało, przeobraziło się w jedną olbrzymią pompę wchłaniającą i wyrzucającą. Na wiadomość o zbliżającym się cyklonie, podaną z naszej stacji meteorologicznej, natychmiast otwieramy wentyle, wprowadzając w ruch maszyny.
Z głuchym rykiem, spotęgowanym stokrotnie przez echa górskie, zaczynają się one poruszać, rury zioną ogniem; otwierają się wtenczas otwory jaskiń, skierowanych na morze, a tłocznie, wchłaniające burzę, podnoszą się z potężnym rykiem, pogrążając całą jej siłę w przepaściach podziemnych, napełniając je nieopisanym wrzeniem.
Zarówno siła cyklonu, jak i potężny powiew wichru, zgęszczone zostają przy pomocy specjalnych masyzn i za pośrednictwem kanałów rozsyłane do różnych części wyspy, gdzie poruszają maszyny i spełniają przeróżne inne funkcje. Naprzykład zamiatanie ulic: u was do tej czynności potrzeba wytężonej pracy ramion ludzkich, różnych przyrządów, mioteł, szczotek etc. U nas zaś