Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, mam go — przytwierdził Wawrzon — jednak korzystać będę z niego tylko dlatego, ażeby spędzać z tobą czas na pokładzie, na miłej pogawędce. Lecz miejsce moje właściwe jest tam, pod pokładem, wśród ludu, któremu pragnę służyć.
I, uścisnąwszy silnie dłoń przyjaciela, szybkiemi krokami skierował się do luki w pokładzie i po chwili znikł w niej.
Henryk postał przez chwilę, popatrzał za nim, aż wreszcie smutny, zadumany skierował się do sali jadalnej, gdzie już wszyscy siedzieli przy stole.


II
TAJEMNICZA KATASTROFA

„Królowa Oceanu“ już szósty dzień była w podróży, prując fale oceanu dziobem swoim, rozbijając je śrubą, za każdym obrotem jej posuwając się naprzód, wciąż naprzód.
Górny pokład parowca pełen był podróżnych, używających na nim przechadzki, lub też zabawiających się rozmową. Każdy starał się, jak mógł, zabić czas, zabić nudy długiej podróży morskiej, jednostajnej, monotonnej.
Bo wszakżeż do zbyt urozmaiconych rzeczy nie można zaliczyć ciągłego, bez przerwy prawie, widoku zielonkawych fal morskich i tych samych, wiecznie jednakowych twarzy współtowarzyszy podróży.