Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zdumienie ogarnęło wszystkich. Stanęli nieruchomo, czekając co nastąpi dalej... Po chwili huk się powtórzył... jeszcze głośniejszy, jeszcze bardziej przerażający...
Oczy wszystkich mimowoli zwróciły się na wulkan.
Huk powtórzył się po raz trzeci, tym razem już o nadzwyczajnej sile... Z krateru wulkanu wyleciał w powietrze kocioł, zupełnie jakby był małą piłką i, przeleciawszy w powietrzu przestrzeń pewną, runął w fale oceanu...
W ślad za nim ukazały się chmury popiołu i płomienie...
— Wulkan przemówił!... — zawołał głośno dr. Johansen: — a więc obliczenia moje nie zawiodły mnie...
Panika ogarnęła wszystkich. W przerażeniu i trwodze rzucono się do ucieczki, zapominając o wszystkiem...
A z głębin ziemi dochodziły odgłosy jakichś tajemniczych a złowrogich uderzeń...


XIV
ZEMSTA NATURY

Wulkan przemówił!...
Ujarzmiona natura nie chciała dłużej znosić władzy drobnych a zuchwałych pogromców swoich...
Postanowiła zrzucić ich jarzmo a jednocześnie surowo ukarać to zuchwalstwo...