Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Syn dalekiej północy i syn przepięknego południa zjednoczyli się w wyrażeniu swego współczucia i sympatji dla oskarżonych. Oni jedni tylko protestowali przeciwko drakońskim prawom wyspy, niepomni na to, że narażają się na pewną zgubę.
Pogardliwy uśmiech przewinął się po ustach mr. Nortona.
— Dwa głosy nic nie znaczą — wyrzekł zimno — większość jest za karą... A więc...
I, przeczekawszy chwilę, z zimnym uśmiechem wpatrując się w ofiary swoje, ze spokojem pozornym oczekujące wyroku, jakby napawając się cierpieniem ich oczekiwania, zakończył:
— Czeka ich kara śmierci...
I znów po chwili dodał:
— Wyrok ma być wykonanym dziś jeszcze...
Pozostali władcy wyspy skinieniem głowy potwierdzili ten wyrok przewodniczącego. Znaczył on: — przystajemy nań...
Dwaj tylko z pośród nich porwali się z miejsca i pełnym energji głosem zawołali:
— Protestujemy przeciwko temu... protestujemy jak najenergiczniej przeciwko tej nowej zbrodni, dość już ich... dość już krwi...
W odpowiedzi na ten poryw szlachetnych uczuć dał się słyszeć zimny głos przewodniczącego:
Dr. Johansen i dr. Zerri zapomnieli o prawach, obowiązujących na naszej wyspie... zapomnieli o tem, że prawa, które wszyscy wspólnie opracowaliśmy, obowiązują wszystkich i że nikomu nie wolno z pod nich się wyłamać... Zapomnieli o tem, że łącząc się z winowajcami i protestując prze-