Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nem był postąpić. Pochłonięty nadmiarem pracy, zapomniałem, wuju, o wszystkiem, i, proszę cię, przebacz mi to zapomnienie, zwłaszcza, że cała teraźniejsza praca moja ma na celu dobro właśnie tych rodaków — tułaczy...
Starzec zmarszczył brew i, patrząc na niego badawczo, rzekł:
— Opowiedz mi o tych planach swoich. Są one tak fantastyczne i tak olbrzymie, że, czytając o nich artykuły dziennikarskie i reklamy, nie chce się im wprost wierzyć. Zdjął mnie też lęk, panie siostrzeńcze, czy obracając się w sferze aferzystów giełdowych paryskich, nie przejąłeś się ich zwyczajami, lub też nie wpadłeś w ich sidła i nie umaczasz rąk w jakiejś brudnej sprawie.
— Wuju, — zawołał z wymówką w głosie Halicz, — znasz mnie chyba dobrze, i wiesz, że nie zdolny jestem do czynu, któryby się minął z pojęciem uczciwości i honoru. Sprawa i dzieło, do którego się zabieram, bezwzględnie muszą być czyste i pewne, gdyż inaczej nie przystępowałbym do nich... Ci bankierzy i miljonerzy są tylko narzędziem w mem ręku... narzędziem, dostarczającem mi środków do przeprowadzenia planów moich.
— Opowiedz więc mi o nich, — rzekł już znacznie łagodniej starzec, — wtajemnicz i mnie w nie, bym choć w drobnej może cząstce mógł ci się stać pomocny.