Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Inżynier Halicz na to wezwanie podszedł do stołu, wziął leżącą na nim mapę, i rozwijając ją przed starcem, mówić zaczął:
— Patrz, wuju na te bezbrzeżne, bezkreślne prawie morze piasku, jakie przedstawia Sahara... Leży ona odłogiem, nieurodzajna, pusta, podczas gdy miljony ludzi nędzę cierpi, głód znosi, nie mogąc znaleźć pola do pracy, gdyż ziemia uprawna płodami swemi wykarmić ich nie może. Oto zadaniem mojem i celem jest te bezpłodne przestrzenie uczynić urodzajnemi, zdatnemi do uprawy, do rodzenia owoców i zbóż... Prócz tego, wyzyskać chcę niepotrzebne skarby mineralne, kryjące się pod piaszczystą powierzchnią tej pustyni.
— Plan piękny, — rzekł starzec, który z uwagą słuchał opowieści Halicza, — lecz przy pomocy czego dokonasz tych cudów?
— Przy pomocy elektryczności, — odparł spokojnie zapytany — ona to zdolna jest dokonać wszystkiego, i ona to jest głównym czynnikiem, który posłuży do odrodzenia się pustyni...
— I ty sam... sam, chcesz dokonać tego dzieła?...
— Nie, wuju, nie sam... mam pomocnika, który już z pierwszym transportem potrzebnych maszyn i narzędzi wyruszył na Saharę... Jest nim bratanek mój, a twój wnuk, Czesław... Pracował on dłuższy czas pod moim kierunkiem, wtajemniczony jest we wszystkie me plany, projekty i wynalazki, tak, że