Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dy na tron wstąpił obecnie panujący sułtan, wybuchło pomiędzy niemi powstanie, które rozpoczęło się od zrabowania domu gubernatora i od porwania mu wszystkich jego kobiét. Kradzież stanowi ich główne rzemiosło. Zbierają się w oddziały, każdy na koniu i zbrojno, i robią wycieczki na przeciwległy brzeg Sebu, tudzież do ziem sąsiednich, zabierając wszystko co tylko mogą zabrać lub zawlec za sobą i mordując (dla bezpieczeństwa) każdego kogo spotkają po drodze. Karność wojskowa jest u nich wielka, mają swych dowódzców, swoje ustawy i prawa szanowane przez wszystkich, bo w pewnym stopniu nawet przez sam rząd, który czasami się niemi posługuje, aby odebrać to, co mu zostało zabrane. Obdzierają bez miłosierdzia ludzi zapomocą podatków i wykupów samowolnie nakładanych. Człowiek przez nich z mienia wyzuty, zamiast czas tracić na bezowocne skargi i procesy, odzyskuje to co mu zabrano, płacąc jakąś umówioną summę dowódzcy złodziei. Zwłaszcza, co do dzieci, istnieje tu przekonanie, iż wszystkie kraść muszą, Jeżeli które z nich zostanie za to postrzelone, albo ugodzone w głowę kamieniem, tém gorzéj dla niego; wiadomo bowiem, iż nikt nie chce być okradzionym; a zresztą, nie ma przecież róży bez kolców. Każdy ojciec mówi najotwarciéj, iż syn ośmioletni zarabia niewiele, dwunastoletni daleko więcéj, szesnastoletni bardzo wiele. Każdy złodziéj obiera sobie jakąś jednę specyalną gałąź kradzieży jest złodziéj owsa i siana, złodziéj bydła, złodziéj koni, złodziéj uprawiający swe godne rzemiosło jedynie