Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

które eskorta powtórzyła na cześć gubernatora Alkazaru.
Muzykanci, stojąc przed namiotem, grali ciągle z podwojoną energią.
Nareszcie błagalny ruch ręki Posła sprawił że zamilkli.
Wówszas staliśmy się widzami dość ciekawej sceny.
Prawie jednocześnie zjawili się przed Posłem i stanęli, jeden po prawéj, drugi po lewéj stronie, dwaj ludzie, okazujący silne wzruszenie: murzyn i arab. Murzyn, ubrany wspaniale, w białym zawoju i niebieskim kaftanie złożył u nóg Posła naczynie z mlekiem, kosz pomarańcz i półmisek kuskussu, arab wyglądający ubogo, gdyż za cały strój miał na sobie płaszcz biały, położył przed nim związanego barana. Po ukończeniu téj czynności zamienili z sobą pełne nienawiści spojrzenie.
Byli to dwaj śmiertelni wrogowie.
Poseł, który ich znał i wiedział że przybędą, przywołał tłumacza, usiadł i rozpoczął badanie.
Przyszli prosić o rozsądzenie ich sprawy.
Murzyn, był to rodzaj dzierżawcy starego wielkiego szeryfa Bakalego, jednéj z najznakomitszych i najbardziéj możnych osobistości na dworze sułtana, właściciela licznych dóbr w okolicach Alkazaru. Arab był ubogim rolnikiem. Zwada tych dwu ludzi trwała od dość dawna. Murzyn, cieszący się łaską i zaufaniem swego pana, kilkakrotnie już skazywał na karę pieniężną a nawet osadzał do więzienia araba,