Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

— [...] bezczelny drab! — powiedział [...]em. — Ale sądzę, że każdy ad[wokat być pow]inien takim.
[...]kfort wyjechał zaraz po południu [...]nu. W tym samym przedziale sie[...]ement rozmowny wielce i zaczęli [...]e jak owi nieznośni, przeciętni An[... któ]rzy czują nieprzezwyciężony wstręt do zawiązywania rozmowy w czasie podróży.
Ów dżentlemen zwiedził widocznie kawał świata i znał wielu ludzi, znanych także Jackowi. Gdy tak gwarzyli przez godzinę o najrozmaitszych rzeczach, pociąg zatrzymał się na małej stacyjce, gdzie miał Jack wysiadać. Towarzysz podróży wysiadł razem z nim.
— Cóż za dziwny zbieg okoliczności! — powiedział serdecznym tonem. — Tu jest właśnie także i mój cel podróży. Dziwna, mała, zapadła dziura, nieprawdaż?
Miasteczko nie było zresztą wcale dziwną, zapadłą dziurą i posiadało bardzo wygodną gospodę, gdzie towarzyszy podróży pomieszczono w dwu, sąsiadujących ze sobą pokojach.