Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kłamstwo numer pierwszy! — wykrzyknął Wallis wesoło. — Wcale obiecujący początek wymiany poufnych zw... A więc, panie Standerton bądźmy ze sobą zupełnie szczerzy, ja przynajmniej chcę mówić całkiem otwarcie. Mam nadzieję, że pan odpłaci tem samem, gdyż sądzę, że na to zasługuję. Wiesz pan o mnie bardzo dużo, ja przeciwnie wiem o panu nader mało, tak że sama sprawiedliwość domaga się wyrównania tego stosunku.
— Nie stawię trudności — odparł Gilbert — i proszę wierzyć, że o ile tylko dostrzegę jakąś korzyść dla siebie, postąpię w myśl propozycji pańskiej.
— Przed paru miesiącami — powiedział Wallis, puszczając kłęby cygarowego dymu i obserwując z uwagą sufit — wraz z jednym z przyjaciół zajęty byłem pracą zawodową i fachową.
Gilbert skinął głową.
— Pracę tę — ciągnął dalej Wallis — przerwało nam zjawienie się jakiegoś dżentelmena, który pod maską ukrywał skromnie twarz swoją z powodu znanego sobie najlepiej! — wzru-