Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W dziesięć minut potem znaleźli się u wejścia do magazynu przy St. Bride — Street, owego wybitnego składu kas pancernych, którego rozwój kroczył istotnie niezwykłem tempem.
Gilbert Standerton rozejrzał się wokoło. Obecny w lokalu kierownik interesu, pierwowzór uczciwości, skłonił się grzecznie na widok Wallisa, zdziwiony tylko potroszę, gdyż właściciel przedsiębiorstwa był nader rzadkim gościem przy St. Bride — Street.
— Chodźmy do mego biura! — zaproponował Wallis.
Zamknął drzwi, gdy weszli.
— Powiedz mi pan proszę, bez ogródek, jakie jest życzenie pańskie? — spytał Gilbert.
— Proszę, zapal pan cygaro! — rzekł Wallis, podsuwając mu pudełko.
Gilbert uśmiechnął się.
— Nie ma wcale potrzeby obawiać się! — zauważył Wallis, mrugając oczyma. — Nie ma w tem żadnego oszustwa, ani podstępu. Jest to moja ulubiona marka.
— Nie palę cygar — rzekł Gilbert.