Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy pamięta pani może, jednę noc w czerwcu? — zaczęła Edyta, a na to wspomnienie, serce jej uderzyło żywiej. — Stałaś pani pod tem oknem, grając pewną... — zawahała się — ...pewną melodję...
Dziewczyna skinęła potakująco,
— O tak! rzekła zaskoczona tem pytaniem. — Pamiętam dobrze ten szczególniejszy wieczór.
— Dlaczego szczególniejszy? — rzuciła Edyta żywo.
— Trzeba pani wiedzieć, że z reguły dziadek mój grywa dla pana Standertona, ale był tego właśnie wieczoru słaby. Podczas wyścigów nabawił się złośliwego przeziębienia. Gdyśmy grali na wielkich wyścigach w Epsom, straszna ulewa przemoczyła nas do nitki, to też onego wieczoru, ja przyszłam tu, by go zastąpić. Nie miałam wcale ochoty wychodzić z domu i — dodała z gorzkim uśmiechem — znieść tej właśnie melodji nie mogę. Ale było to tajemnicze i romantyczne.
— Proszę, powiedz mi pani, dlaczego było to tajemnicze i romantyczne? — rzekła młoda kobieta.