Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powabnym gestem głowy przyjęła dziewczyna zaproszenie.
Akcent jej słów nie miał cudzoziemskiego brzmienia, co Edyta przypuszczała, była tedy Angielką niewątpliwie, a sposób mówienia świadczył o wykształceniu, jakiego nie spodziewała się zgoła młoda kobieta.
— Dziwi panią pewnie wezwanie moje? — spytała Edyta Standerton.
W uśmiechu ukazała skrzypaczka dwa szeregi olśniewająco białych, równych zębów.
— Gdy mnie ktoś wzywa — rzekła z ironią — to czyni albo, by zapłacić za granie, albo przekupić, bym grać przestała.
W oczach jej rozbłysła dziecięco szczera radość, a uśmiech opromieniający twarz zmienił całą postać.
— Uczynię jedno i drugie! — oświadczyła Edyta. — A oprócz tego chcę jeszcze zapytać o jedno. Czy zna pani męża mego?
— Pana Standertona? — odrzekła dziewczyna z potakującem skinieniem głowy. — Widziałam go nieraz i grywałam dlań.