Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

noc. Teraz siedział w biurze swego banczku pokątnego, mając Callidina za jedyne towarzystwo.
— Coś mi się zdaje, że ten nieszczęsny Persh zdradzi nas.
— Persh? Z jakiego powodu? — rzucił Italczyk.
— Nie trudno będzie szoferowi podać nas jako osoby towarzyszące mu. Dziwi mnie nawet, że jeszcze nikt z policji nie był tu. Uciekać, nie ma sensu. Wiedz, — zawołał nagle, — że ten kogo raz poznała angielska policja, ujść jej nie zdoła. Lepiej, szczędząc sobie mnóstwa nieprzyjemności, czekać na miejscu rozwoju wypadków.
— Mówisz, jakbyś był na posterunku policji! — powiedział Callidino ze zdumieniem.
— Byłem oczywiście! — odparł Wallis. — Była to rzecz pierwsza, jaką uczyniłem, gdym tylko uzyskał pozór. Należało podać personalja Persha. Wypieranie się, że go znamy, nie miałoby zgoła sensu. Teraz trzeba znaleźć sobie konieczne alibi. Co do mnie, leżałem w łóżku chrapiąc.