Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Było to na terasie.
— Na widok pański łotrzyk umknął.
— To nie jest w pełni ścisłe! — rzekł Gilbert. — Możnaby tylko powiedzieć, że moja obecność skłoniła go do odejścia. Ponieważ nie wiedziałem, czy nie przywłaszczył sobie już przedtem klejnotów, wdarłem się przez okno do pokoju, nie spostrzegłem, że jest tam ktoś. Było tu niemal ciemno, gdyż grube firanki tamowały dopływ światła. Podczas tego, Wallis uciekł. Oto cała historja.
Dawszy jeszcze parę rad w kwestji przekazania pieniędzy i odprowadziwszy prokurenta do drzwi, udał się do pokoju Edyty, która podeszła doń uśmiechnięta słodko.
— Czy nie wydaje ci się teraz dziwnie w ministerstwie spraw zagranicznych? — spytała.
— Z początku było mi istotnie trochę dziwnie, po poprzednich przedsięwzięciach moich! — rzekł ze śmiechem.
— Nie myślałam wcale, że sir John posiada tyle wpływu, by cię tam umieścić z powrotem.
— Posiada on wpływ znacznie większy, niż myślisz — powiedział, — ale wyszło mi także