Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I cóż? I cóż? — szepnęła bezwiednie.
— I cóż? — powtórzył doktor, napół przytomnie. — Jestem często roztargniony... Włożyłem w kopertę bilet fałszywy, a zniszczyłem drugi, zanim zdołałem spostrzec omyłkę.
— A więc on nie ma raka? — szepnęła Edyta.
— Nie ma. Ale ja nie znam jego nazwiska, ni adresu i nie jestem w możności sprostować. Rzecz to, pod wielu względami tragiczna. O ile wiem, młody ten człowiek zamierzał wówczas żenić się, bowiem powiedział mi wyraźnie... Jeśli obawy moje znajdą potwierdzenie, a ja będę żonaty, pozostawię żonę w niedostatku... potem zadał dziwne zgoła pytanie... — dodał lekarz. — Sądzę, że zdaniem pańskiem, człowiek skazany na śmierć może popełnić każdą zbrodnię, o ile idzie o ochronę ukochanej, którą pozostawić ma na świecie?
— Teraz wszystko jasne! — rzekła Edyta głosem głuchym, z wielkiej jakby dochodzącym dali.
— A to co? — zawołał generał, zrywając się.