Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zyka, w każdym razie kochał bardzo muzykę. Toteż forma przesłania wiadomości była związana z muzyką, czego nigdy w życiu nie doświadczyłem i pewnie nie doświadczę. Wręczył mi dwa bilety i jedną kopertę z adresem pewnego londyńskiego muzykanta, którego, zda się, wspomagał.
Edycie wydało się, że pokój wiruje wokoło niej, tak, że z trudem jeno zachowała równowagę. Twarz jej pobielała jak śnieg, a palce ściskały poręcze fotelu tak silnie, że krew z nich odpłynęła całkiem.
— Jak wspomniałem, bilety te, bez nazwiska, skierowane do londyńskiego przyjaciela miały tę samą treść, z małą tylko zmianą... Udasz się pan tam a tam i zagrasz melodię F-dur... było na jednym, zaś na drugim... wypisał „Pieśń wiosenna“. Pozatem oba bilety zawierały identyczne zlecenie. Ale tutaj oto właśnie rozpoczyna się tragedja! Na wypadek, gdybym znalazł raka, miałem posłać bilet z melodją F-dur.
Zapanowała głęboka msza, przerywana tylko szybkim, głośnym oddechem młodej kobiety.