Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podszedłszy do kasy, otworzył ją ponownie. Zbadanie puzderek wykazało, że wszystko w porządku.
Odetchnął z ulgą niezmierną.
— Ta depesza Gilberta działa mi na nerwy! — tłumaczył swój niepokój. Pocóż u djaska telegrafował? Pewnie zalicza się do ludzi, którzy telegrafują, by sobie oszczędzić fatygi zaklejenia koperty listu!
Edyta potrząsnęła głową.
— Ja także, podobnie, jak pan łamię sobie głowę nad tą zagadką, ale ręczę, iż Gilbert nie jest człowiekiem czyniącym bez powodu alarm.
— Jakże pani z nim żyje? — spytał generał.
Edyta zarumieniła się zlekka.
— Zupełnie dobrze! — odparła, starając się potem skierować rozmowę na inny temat. Ale było ogólnie znaną rzeczą, nie udało się dotąd żadnej ludzkiej istocie odwieść sir Johna od rozpoczętego raz śledztwa.
— Szczęście i tak dalej... nieprawdaż? — indagował.