Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jął rozwijać tę myśl szerzej, wygadując niestworzone rzeczy na stare baby w różnych zawodach, aż do chwili, gdy mu przerwało zjawienie się doktora i Jacka.
Bibljoteka była obszerną komnatą. Cechowało ją to głównie, że nie mieściła innych dowodów literackich skłonności sir Johna, prócz kilkunastu tomów „Encyklopedji Brytyjskiej“, oraz półki, zapełnionej egzemplarzami „Przewodnika po torze wyścigowym“ Ruffa.
Komnata była miła, z kasetonowym stropem i dębową boażerją, o wielkich niszach okiennych, wychodzących, jak mówił generał, na terasę, co podkreślało bardziej jeszcze obawy jego.
— Zasuń firanki! Wiliamie! — rozkazał sir John czekającemu lokajowi. — Potem możesz odejść. Pamiętaj tylko, by przyniesiono kawę.
Lokaj zasunął ciężkie, aksamitne firanki, przysłaniające wielkie nisze, podsunął Edycie fotel i wyszedł.
— Przepraszam państwa! — powiedział sir John.