Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaprowadził ją do bibljoteki, a Jack poszedł za nimi.
— Tam są oto! — rzekł staruszek z dumą, wskazując wielką kasę w kącie, potężny, pokryty ozdobami trezor. — To świeży nabytek, — dodał — kupiony od pewnego człowieka, który żądał sześdziesiąt funtów. Taki przeklęty oszust... tak szubrawy agent. Kupiłem ją za trzydzieści. Cóż pan powiesz?
— Jest, widzę bardzo piękna! — odpowiedział Jack, któremu nie wpadło jakoś nic stosowniejszego.
Starzec łysnął nań spojrzeniem.
— Piękna? — parsknął gniewnie. — Sądzisz pan, że mi potrzeba rzeczy pięknych?
Dobył z kieszeni pęk kluczy, otwarł kasę, wyciągnął jednę z szuflad i dobył puzderko safjanowe.
— Proszę patrzeć! — — powiedział z dumą i mógł być istotnie dumny z klejnotów.
Czysto ko kobiecemu zainteresowana Edyta przesuwała kamienie przez palce. Oprawa była wprawdzie starodawna, ale właśnie teraz ubiegano się za wzorami dawnymi i naśladowano