Strona:Edgar Wallace - Wills zbrodniarz.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Edyta nie wiedziała wcale z jakich powodów zaszła zmiana w losie jej męża. Wogóle, sprawy jego były jej znane bardzo mało. Wiedziała tyle tylko, że został wydziedziczony bez winy własnej; ale nie przyszło jej nawet do głowy, by stać się to miało wyłącznie z kaprysów tego starego jegomości.
— Musi pani przybyć do mnie niedługo razem z Gilbertem! — powiedział generał zanim się rozeszli, by przywdziać stroje wieczorowe. Sprawi mi to radość wielką.
Zakłopotała ją odpowiedź, ale na szczęście sam generał usunął tę trudność. Podskoczywszy żywo, zawołał:
— Wiem dobrze, cobyś pani chciała zobaczyć! Oto niezawodnie klejnoty rodzinne Standertonów! Zaraz pokażę.
Edyta nie miała, coprawda wielkiej ochoty oglądać klejnoty, nie wiedząc nawet, o istnieniu takiej spuścizny, ponieważ jednak myśl pokazania ich zdawała się uszczęśliwiać staruszka i ponieważ była przecież kobietą, okazała skłonność spojrzenia na drogie kamienie, których właścicielką być chyba nie mogła nigdy.