Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— List ten miała odebrać pewna panienka.
— Doskonale — odpowiedział nieznajomy, wpatrując się we mnie lekko zmrużonemi oczyma — jestem jej ojcem.
I to było wszystko. Przeszedł koło mnie bez słowa groźby, czy wymówki, wkładając z całym spokojem list do kieszeni i kierując się w stronę cmentarza, podczas gdy ja miotałem się w bezsilnej wściekłości, rozpaczając w duchu, że nie mam bodaj połowy jego wzrostu, by się nań rzucić i zadławić go.
Rozciekawiony coraz bardziej rolą, jaką mi zbieg okoliczności kazał w tem wszystkiem odegrać i niezrażony mem pierwszem niepowodzeniem, znalazłem się w godzinę potem na placu tennisowym, zatknąwszy w stosownej chwili trójkątny list za rynnę pawilonu.
Skończyłem właśnie partję, choć gra minęła mi w roztargnieniu, cały czas bowiem śledziłem pilnie każdą z nowoprzybyłych, bacząc czy na której twarzy nie spostrzegę podejrzanych rumieńców lub źle ukrywanego zmieszania. Ale niczego dopatrzeć nie mogłem, mimo, że zbliżywszy się do pawilonu, przekonałem się, że list ze skrytki wyjęto. Nie miałem pojęcia kogo podejrzywać. Każda z obecnych panien, mówiła o Deedes’ie z niewinnem i naturalnem zaciekawieniem. Równie dobrze mogła to być ta, jak tamta, do której list był wystosowany. Jak gdyby wyczuwały