Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powtórzyli to samo co dziś zaszło w Banku Kolonialnym?
— Deedes! Co ty mówisz!
— Co ja mówię? Ależ tylko to, do chcę powiedzieć, nic innego mój kochany. Powiedz sam do czego zda się być uczciwym. Spójrz na mnie; widzisz te manszety, które noszę, podarte, postrzępione, z których codzień obcinać muszę strzępki jak się obcinać musi paznokcie. Te plamy wytarte na kolanach, to oznaki uczciwości. Jestem biedny jak szczur w rynsztoku. To wszystko dzięki uczciwości, ale zaczynam mieć jej już dosyć. Pomyśl o złoczyńcy, który umknął szczęśliwie dziś rano, unosząc taki majtek i zestaw go ze mną. Czy nie chciałbyś być na jego miejscu?
— Nie!
— W takim razie nie wiesz co to życie mój drogi. Głupcy uczciwi jak my nigdy tego nie zrozumieją, ale ja zmienię drogę mego życia. Jeśli jeden może się podjąć takiej gry, równie dobrze może się jej podjąć dwóch, a dlaczegożby nie trzech? Mój Skarabeuszu bądź tym trzecim, a jutro ograbiamy bank.
— Żarty robisz mój kochany — odpowiedziałem śmiejąc się — ale jeślibym kiedykolwiek puszczał się na taką drogę, bezsprzecznie lubiłbym mieć ciebie za towarzysza.