Strona:E. Korotyńska - Przygody pieska Filusia.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem Filuś umykał co sił, mając nadzieję, iż trafi do domu. Ciągnęły się przed nim puste przestrzenie, otoczone parkanami, których nigdy nie widział.
Ani śladu Łazienek, skądby już trafił do domu, ani znanej ulicy.
Szedł i szedł w przeciwną stronę, nie zauważywszy, iż mylną biegnie drogą.
Zmęczony, głodny, padał już pod parkanem, gdy naraz głos szorstki i niemiły dał się słyszeć.
Skulił się w kąciku, iżby go nie dostrzeżono, ale było za późno.
Zobaczyła go, prowadząca jakiegoś człowieka, żebraczka.
Podbiegła do psa i pochwyciła go na ręce.