Strona:E. Korotyńska - Przygody pieska Filusia.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— W sam raz wpadłeś mi w ręce! — zawołała z radością. — Właśnie zdechł kundel, który prowadził i odprowadzał tego ślepca, będziesz ty go pilnował. Ja nie mam na to czasu!
— Jacenty! — zwróciła się do niewidomego — jest już przewodnik, tylko, że taki maleńki... Czego się tak trzęsiesz ze strachu, głupi psie? Jak będziesz dobry, to i jeść dostaniesz i nikt cię nie kopnie... Na, masz, zjedz kawałek bułki, pewnieś głodny.
Filuś rzeczywiście był bardzo głodny, kartofli ani kaszy jeść nie mógł, a niczego mu lepszego nie dawali u dozorcy. Wziął więc w pyszczek kawałek podanej bułki i przełknął.
Zobojętniały był na wszystko. Widział, iż nie trafi do swej drogiej pani, którą tak lekkomyślnie opuścił, czuł się