Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panie uśpionych, przerywane hukaniem sowy i liści szelestem.
Tylko w ostatnim wozie, tak jak i inne płótnem okrytym, szmer było słychać i jakby jakieś ciche kwilenie.
Zdawałoby się, iż jest tam matka z dzieciątkiem, które zbudziwszy się, rozkapryszone, płacze.
Spojrzmy do środka...
Z pod szmat unosi się główka okolona złocistymi lokami, a duże błękitne oczy patrzą z rozpaczliwie bolesnym wyrazem.
Wiszące w strzępach brudne pokrycie budy, rozrzucone na jej dnie gałgany i śpiące w kącie cyganki przypominają dziecku o nieszczęściu, jakie je spotkało.
Szloch wydziera się z piersi dziew-