Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tęsknił za powietrzem i słońcem, za swobodą i różnymi przygodami, jakie się przytrafiały cyganom...
Wyszedł z zamknięcia zły i ponury, ale, gdy ujrzał słońce, gdy odetchnął świeżym powietrzem, poczuł się wolnym, podskoczył wesoło, wybuchając śmiechem radosnym.
Był biedny, głodny, obdarty, lecz swobodny. Ach! cóż za szczęście!
Na rozkaz wodza zatrzymał cały tabor i nabrawszy wody do wiader napoił spragnione konie.
W budach, płótnem obciągniętych wszyscy spali. W pewnej chwili, gdy przystanęli, unieśli głowy, ale nie zauważywszy nic groźnego i nie słysząc nawoływania aby uciekać, usnęli natychmiast.
Wkrótce rozległo się głośne chra-