Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wjechawszy w głąb lasu zatrzymali się czarni podróżnicy, a jeden z nich, wódz bandy rzekł do furmana tonem do rozkazów nawykłym. — Zatrzymaj się, Maksymie, musimy odpocząć. Konie zmęczone i spragnione gotowe nie dowlec się do miejsca przeznaczenia, ale, gdy się napiją i wypoczną, musimy się pośpieszyć, żeby nas nie dognano. Pamiętaj o tym, gdyż może być z nami krucho. Nie tylko, że odbiorą nam dziecko, ale i pieniądze za nie dane i możemy się dostać do więzienia.
A nie życzyłbym sobie siedzieć w ciemnej i wilgotnej norze i nie widzieć przestrzeni ni słońca.
Maksym wiedział coś o tym, jakto niemiło siedzieć w więzieniu. Przebywał tam rok cały za kradzież i zdawało mu się, iż siedzi wieki całe.