Strona:E. Korotyńska - Krysia u cyganów.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KRYSIA U CYGANÓW.

Lasem przedzierając się przez gęstwinę jechali cyganie. Budy płótnem kryte sunęły jak widma, a nędzne szkapy wlokły się, zatrzymując się niekiedy, aby wypocząć.
Miały one pokaźny ciężar do dźwigania, wiozły bowiem wszystkie rzeczy cyganów, ich kociołki i różne sprzęty, a poza tym kilkunastu cyganów i tyleż cyganek.
Furman, czarny obrośnięty, z rozkudłaczoną głową, siedząc nieruchomo na koźle — drzemał. Dopiero wołanie kogoś nieśpiącego i szturganie budziło go ze snu i pobudzało do poganiania szkap, wywołując okrzyk: — Wio! wio! a nuże!...