Salustjusz obudził się po ciężkim, pijanym śnie. Grały trąby. Rozumiał, że ludzie idą na igrzyska. Zatykał uszy, aby odpędzić od siebie okrutne przypomnienie.
— Co to za list na stole?
— Przyniesiono go wczoraj. Mam przeczytać?
— Przeczytaj sam i powiedz mi. Może to nada inny bieg moim myślom. Biedny Glaukus.
— Pismo greckie. Widać jakaś uczona kobieta! — rzekł wyzwoleniec, odwiązawszy wstążkę.
Nagle, podskoczył.
— Wielcy bogowie! Co za błąd, Salustjuszu, żeś wczoraj zlekceważył ten list! Posłuchaj, co zawiera:
„Nidja, niewolnica, błaga przyjaciela Glauka, Salustjusza, aby pośpieszył do Pretora i postarał się o uwolnienie jej, oraz uwięzionego w murach domu Arbacesa jeszcze jednego więźnia, który zaświadczyć może, iż mordercą Apaecidesa był kapłan Arbaces.
Przyprowadźcie zbrojnych ludzi i biegłych ślusarzy i nie traćcie ani chwili czasu, aby wyrwać niewinnego Glauka z lwich szponów. Zaklinam was na popioły mego ojca!“
— Bogowie! — chwycił się za głowę Salustjusz. On może umiera w tej chwili. Co począć? Co począć?
— Pretor jest na igrzyskach. Jest hołdownikiem pospólstwa i nie zajmie się sprawą, która odbiera mu nadzieję krwawego widowiska! — zauważył wyzwoleniec. Ale napisz do edyla o odłożenie egzekucji, zapewnia-
Strona:E.L.Bulwer - Ostatnie dni Pompei (1926).djvu/167
Wygląd
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXIV.
List Nidji. Król pustyni. Maska spada. Wezuwjusz przemawia.