Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 7.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   288   —

Perykles.  Widzisz, kto klęczy przed tobą, Taizo.
To ciało ciała twojego, twa córka,
Której daliśmy nazwisko Maryny,
Bo światło dzienne ujrzała na morzu.
Taiza.  O, córko moja, błogosław ci, Boże!
Helikanus.  Witam cię, pani, a moja królowo!
Taiza.  Nie znam cię, panie.
Perykles.  Słyszałaś, Taizo,
Że kiedy z Tyru musiałem uciekać,
Na namiestnika zostawiłem starca.
Czy sobie imię jego przypominasz,
Które tak często z moich ust słyszałaś?
Taiza.  To Helikanus!
Perykles.  Nowy dowód prawdy.
To on, uściskaj go, droga Taizo.
Powiedz mi teraz, jak cię znaleziono,
Jak znów ożyłaś i komu, po bogach,
Za ten cud wielki mam wiecznie dziękować.
Taiza.  Oto dostojny Cerymon; przez niego
Swoją potęgę objawiły bogi,
On ci wypadków cały ciąg opowie.
Perykles.  Szanowny panie, w śmiertelnym człowieku
Bóg nie mógł znaleźć woli swej narzędzia,
Coby się więcej zbliżało do bóstwa.
Racz mi powiedzieć, jak zmarła królowa
Znów powróciła do życia.
Cerymon.  Opowiem.
Lecz wprzódy, królu, wejdź do mego domu,
Gdzie ujrzysz wszystko, co przy niej znalazłem;
Usłyszysz potem, jak do tej świątyni
Przyszła spoczynku i pociechy szukać.
Perykles.  Czysta Dyano, przyjmij moje dzięki
Za twe zjawienie! Na twoje ołtarze
Co noc przyniosę dziękczynne ofiary.
Ten książę córki twej jest narzeczonym,
Ślubny ich obrząd złączy w Pentapolis.
Droga Maryno, ten włos, co mej twarzy
Tak groźną daje postać, spadnie teraz;