Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   80   —

Aż głupstwo wasze, niezdolne pojmować
Tylko co czuje, w waszem odurzeniu,
Przeciw wam samym wściekłość swą obróci,
Na łup was wyda, nędznych niewolników,
Sąsiadom, co was bez wojny pobiją!
Z pogardy dla was opuszczam 1o miasto.
Jest świat gdzieindziej.

(Wychodzą: Koryolan, Kominiusz, Meneniusz, Senatorowie i Patrycyusze).

Edyl.  Wróg ludu wygnany!
Obywatele.  Wróg nasz wygnany! Odszedł! Hura, hura!

(Okrzyki. Lud rzuca czapki do góry).

Sycyn.  Idźcie mu wszyscy do bram towarzyszyć,
A za pogardę płaćcie mu pogardą;
Upokorzenia boleść niech uczuje.
My zaś ze strażą przebiegniem ulice.
Obywatele.  Idźmy zobaczyć, jak się z miasta wymknie;
A bogi naszych trybunów niech strzegą!
Idźmy! (Wychodzą).


AKT CZWARTY.
SCENA I.
Rzym. Przed murarni miasta.
(Wchodzą: Koryolan, Wolumnia, Wirgilia, Meneniusz, Kominiusz i kilku młodych Patrycyuszów).

Koryolan.  Przestań już płakać! Skróćmy pożegnanie.
Wygnał mnie z domu potwór wielogłowy.
Ach, matko moja, gdzie stare twe męstwo?
Mawiałaś dawniej: dusz próbą nieszczęście;
Zwykłe przygody zniesie lada człowiek;
Gdy morze ciche, wszystkie po niem statki
Łatwo żeglują, lecz kiedy fortuna