Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   240   —

Kleopatra.  Ale jest sposób plany ich skrzyżować
I w śmiech obrócić ich przygotowania.

(Wchodzi Charmian).

Co mi przynosisz? — Teraz, moje dziewki,
Me najpiękniejsze przynieście mi stroje,
Po raz ostatni niech będę królową;
Na Antoniusza płyniemy spotkanie
Po Cydnu falach. Iras, spiesz się tylko!
Szlachetna Charmian, tak jest, skończym wszystko.
Gdy mi ostatnią tę przysługę oddasz,
Daję ci wolność aż do dnia sądnego.
Idź, przynieś moją koronę i wszystko.

(Wychodzi Iras. — Słychać wrzawę za sceną).

Co krzyk ten znaczy? (Wchodzi Żołnierz ze Straży).
Żołnierz.  Jakiś prostak wiejski
Widzieć cię, pani, gwałtem się domaga.
Przynosi figi.
Kleopatra.  Wprowadź go natychmiast!

(Wychodzi Żołnierz).

Jak nieraz czynu wielkiego jest sprawcą
Podłe narzędzie! Przynosi mi wolność.
Postanowienie moje nieugięte,
I nic już nie mam w sobie niewieściego.
Odtąd jak marmur jestem niezachwiana.
A zmienny księżyc nie jest mym planetą.

(Wchodzi Żołnierz z Wieśniakiem, który trzyma w ręku koszyk).

Żołnierz.  Oto jest człowiek.
Kleopatra.  Zostaw go i odejdź!

(Wychodzi Żołnierz).

Czy Nilu gada pięknego przyniosłeś,
Który zabija bez żadnej boleści?

Wieśniak.  Przyniosłem, na uczciwość, nie chciałbym jednak namawiać cię, żebyś się go dotknęła, bo ukąszenie jego jest nieśmiertelne; kto od niego umiera, rzadko lub nigdy do zdrowia nie wraca.
Kleopatra.  Czy przypominasz sobie jakiego człowieka, który od ukąszenia jego umarł?
Wieśniak.  Nie jednego człowieka i nie jedną kobietę. Słyszałem