Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   239   —
(Wchodzi Dolabella).

Dolabella.  Gdzie jest królowa?
Charmian.  Widzisz (wychodzi).
Kleopatra.  Dolabella?
Dolabella.  Królowo, wierny danej ci przysiędze,
A uczuć moich posłuszny natchnieniom,
Przyszedłem donieść, że Cezara myślą
Przez Syryę wracać; w dni trzy od tej doby
Ciebie i dzieci twe kazał wyprawić.
Zrób z tego, jaki osądzisz użytek;
Twąm spełnił wolę i me przyrzeczenie.
Kleopatra.  Twym Dolabello zostanę dłużnikiem.
Dolabella.  Ja sługą twoim. Żegnam cię, królowo,
Bo mnie powinność woła do Cezara (wychodzi).
Kleopatra.  Bądź zdrów i dzięki! — Iras, co ty myślisz?
Jak mnie tak ciebie, ty egipska lalko,
Na widowisko do Rzymu powloką.
Tłum niewolników, w zbrudzonych fartuchach,
Z młotami w ręku i węgielnicami,
Dla ócz ciekawych w górę nas podniesie;
Tam nas owieją smrodliwe wyziewy,
Pić ich zatrute musimy oddechy.
Iras.  Uchowaj Boże!
Kleopatra.  To rzecz niewątpliwa.
Bezczelny liktor zuchwałą swą ręką
Będzie nas chwytał jak uliczne dziewki;
Fałszywym głosem nędzny wierszokleta
Tłumom ballady o nas będzie śpiewał,
A tuzinkowych komedyantów zgraja
W budach małpować nasze będzie święta;
Wyjdzie na scenę pijany Antoniusz,
Musimy słuchać, jak piskliwy dzieciuch
Będzie odgrywał rolę Kleopatry
W postawie jakiej nędznej wszetecznicy.
Iras.  O wielki Boże!
Kleopatra.  Wszystko to nas czeka.
Iras.  Nie, nigdy, nigdy tego nie zobaczę!
Moje paznogcie od ócz mych silniejsze.