Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   159   —

Chociaż przypuszcza Cezar, żem go skalał.
Powiedz, w czem moją zgwałciłem przysięgę?
Cezar.  Przyrzekłeś pomoc w ludziach i pieniądzach;
Ale, wezwany, wszystkiegoś odmówił.
Antoniusz.  Zaniedbał raczej w czasach, gdy trucizna
Samego siebie wiedzę mi odjęła.
Wedle sił teraz wszystko ci odpłacę,
Bo honor zawsze mej wielkości stróżem,
Uczciwość moich działań towarzyszem.
Wiem, Fulwia, żeby z Egiptu mnie wyrwać,
Podniosła oręż, a ja, krwawej wojny
Niewinny powód, uniżam się dzisiaj,
O ile na to honor mój przyzwala,
O twe, Cezarze, przebaczenie proszę.
Lepidus.  Szlachetne słowa!
Mecenas.  Nie nalegaj więcej
Na dawne krzywdy, bo zapomnieć o nich
Radzi wam pamięć na sprawy obecne.
Lepidus.  To są uczciwe słowa, Mecenasie.

Enobarb.  Na teraz przynajmniej pożyczcie sobie trochę wzajemnej miłości; wolno wam będzie zwrócić sobie pożyczkę, gdy imię Pompejusza przestanie wam brzęczeć nad uszami. Będziecie mieli czas do swarów, gdy wam już nic do roboty nie zostanie.
Antoniusz.  Skończ gadaninę; żołnierz tylko z ciebie.
Enobarb.  Prawie zapomniałem, że prawda musi milczeć.
Antoniusz.  Milcz, bo gadaniem krzywdzisz tu obecnych.
Enobarb.  Niechże i tak będzie; jestem odtąd milczącym kamieniem.

Cezar.  Nie treść, lecz forma słów jego mnie razi.
Bo przyjaźń nasza jest niepodobieństwem.
Dopóki nasze czyny w takim sporze;
Lecz gdybym wiedział, gdzie obręcz wynajdę
Zdolną potężnie nasze spiąć przymierze,
Szedłbym jej szukać choćby na kraj świata.
Agryppa.  Pozwól, Cezarze —
Cezar.  Mów śmiało, Agryppo.
Agryppa.  Wszakże, Cezarze, masz siostrę po matce,