Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 6.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   158   —

Z listów już moich mogłeś o tem wiedzieć.
Jeśli chcesz gwałtem kłótnię ze mną sklecić,
Złyś wybrał powód, lepszych szukaj przyczyn.
Cezar.  Chcesz, widzę, na mnie błędy twoje zwalić;
Ty raczej twojeś sklecił tłómaczenia.
Antoniusz.  Nie, i jak sądzę, konieczność cię zmusi
Słów moich prawdę uznać nieodpartą.
Spólnikiem będąc w sprawie, z którą walczył,
Jak mogłem widzieć chętnem okiem wojnę,
Która i moją kłóciła spokojność?
Co do mej żony, chciałbym, żebyś znalazł
W twojej, Cezarze, podobnego ducha.
Trzecia część świata do ciebie należy
I bez trudności na tręzli ją wodzisz;
Z taką kobietą nie dokażesz tego.

Enobarb.  Chciałbym, żebyśmy wszyscy takie mieli żony; mężowie mogliby ruszać na wojnę z żonami.

Antoniusz.  Tak nieugięty, duch tak niespokojny
A politycznym zmysłem jej poparty,
„Wyznaję z żalem, kłopotał cię długo,
Lecz, wierzaj, na to nie miałem lekarstwa.
Cezar.  Me listy, kiedyś w Egipcie ucztował,
Bez odpowiedzi kładłeś do kieszeni,
A posła mego szyderstwami zbyłeś.
Antoniusz.  Wszedł, nie żądając wprzódy posłuchania,
Właśnie, gdym gościł trzech u siebie królów
I nie zupełnie tak byłem jak rano;
Lecz sam nazajutrz wszystko mu wyznałem,
Co było jakby jawnem przeproszeniem.
Niechże na teraz posła tego sprawa
Próżno do naszych sporów się nie miesza,
I jeśli gwałtem musimy się zwadzie,
Przynajmniej imię jego wymaż z sprawy.
Cezar.  Zgwałciłeś przytem daną mi przysięgę,
A podobnego nic mi nie zarzucisz.
Lepidus.  Miarkuj twe słowa, Cezarze.
Antoniusz.  Niech mówi;
Mój honor bowiem nieposzlakowany,