Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   70   —

Na tobie wyrył swą pieczęć, ty bowiem
Zdałeś się, wszystko cierpiąc, nic nie cierpieć,
Łaski i ciosy fortuny przyjmować
Z równą wdzięcznością; a błogosławieni,
Których sąd w takiej ze krwią żyje zgodzie,
Iż nie są fletem, na którym fortuna
Gra po swej myśli. O, daj mi człowieka,
Który nie służy swoim namiętnościom,
Będę go nosił w sercu mego serca,
Jak noszę ciebie! Ale dosyć tego.
Dzisiaj przed królem grana będzie sztuka:
Jedna w niej scena powtarza wypadki,
Już ci wiadome, śmierci mego ojca.
Proszę cię, kiedy nadejdzie ta scena,
Z całem twej duszy natężeniem zważaj
Na mego stryja. Jeśli skryta zbrodnia
Nagłym przestrachu nie zdradzi się krzykiem,
To złego tylko widzieliśmy ducha,
A myśli moje szpetne jak wulkana
Czarna jest kuźnia. Uważaj nań bacznie!
Ja też przyczepię do lic jego oczy,
A potem obu porównamy zdania,
Aby sąd wydać.
Horacyo.  Łaskawy mój książę,
Jeśli wśród sztuki ukraść co potrafi
Mojej baczności, ja kradzież zapłacę.
Hamlet.  To oni. Muszę mieć gawrona minę.
Zajmij twe miejsce.

(Wchodzą: Król, Królowa, Polonius, Ofelia, Rozenkranc, Gildenstern, Dworzanie i Straż z pochodniami. Marsz duński; trąby).

Król.  Jakże zdrowie naszego syna Hamleta?
Hamlet.  Na honor, wyborne! Żyję chameleona potrawą; jem powietrze nadziane obietnicami; nie utuczyłbyś kapłonów taką strawą.
Król.  Odpowiedź ta nie ma dla mnie znaczenia. Hamlecie, słowa te nie mnie się należą.
Hamlet.  I mnie nie więcej. (Do Poloniusa). Więc powiadasz, panie, że niegdyś w uniwersytecie grywałeś?