Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   248   —

Edmundzie, gdzie jest król, gdzie Kordelia?
Czy widzisz, Kencie? (Wnoszą ciała, Gonerili i Regany).
Kent.  Przebóg! Co to znaczy?
Edmund.  Kochany jednak był Edmund, gdy jedna
Otruła drugą dla mojej miłości,
A potem własną zabiła się ręką.
Albany.  Tak właśnie; prawda. Zasłońcie ich twarze!
Edmund.  Śmierć się przybliża. Przeciw mej naturze
Chcę dobrze zrobić. Wyślijcie co prędzej,
Bez chwili zwłoki, wyślijcie do zamku,
Moje rozkazy zagrażają życiu
Leara, Kordelii. O, nie traćcie czasu!
Albany.  Leć! leć!
Edgar.  Do kogo? Kto otrzymał rozkaz?
Daj mi znak jaki, że rozkaz ten cofasz.
Edmund.  Weź moją szablę, pokaż ją dowódzcy.
Albany.  O śpiesz się, śpiesz się, jeśli kochasz życie!

(Wybiega Edgar).

Edmund.  Odebrał rozkaz mój i twojej żony,
Aby w więzieniu powiesił Kordelię,
A potem winę na rozpacz jej zwalił,
I samobójstwu tę jej śmierć przypisał.
Albany.  Ocal ją, Boże! Weźcie go na stronę!

(Wynoszą Edmunda. — Wchodzi Lear z umarłą Kordelią na ręku, Edgar, Oficerowie i inni).

Król Lear.  O wyjcie, wyjcie! Kamienni z was ludzie!
Gdybym miał wasze języki i oczy,
Takbym ich użył, żeby niebo pękło!
Ach, ona znikła na zawsze! na zawsze!
Wiem ja, kto żywy, a kto jest umarły.
Ona umarła. Dajcie mi zwierciadło!
Jeśli jej oddech blask zwierciadła przyćmi,
To jeszcze żyje.
Kent.  Czy to świata koniec
Zapowiedziany?
Edgar.  Grozy jego obraz?
Albany.  Przepadnij, świecie!
Król Lear.  Piórko się to chwieje.