Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   241   —

Wiedz, że się ludzie stosują do czasu,
Mieczowi serce nie przystoi czułe.
Nie cierpi rozpraw wielkie to zlecenie;
Lub powiedz, że je do słowa wykonasz,
Albo idź szczęścia w inny szukać sposób.
Oficer.  Wykonam, panie.
Edmund.  Więc śpiesz się do dzieła.
Zwij się szczęśliwym, gdy wszystko się skończy.
Uważaj tylko, powtarzam: natychmiast,
A słowo w słowo, jak tu napisałem!
Oficer.  Nie mogę ciągnąć wozu ni żyć owsem;
Co człowiek może wykonać, wykonam. (Wychodzi).

(Trąby. Wchodzą: Albany, Goneril, Megan, Oficerowie, Służba).

Albany.  Złożyłeś męstwa twego dziś dowody,
A szczęście szabli twej towarzyszyło:
Twymi jeńcami nasi przeciwnicy.
Wymagam teraz, żebyś mi ich oddał,
Jak zasłużyli, bym z nimi postąpił,
I jak wymaga nasze bezpieczeństwo.
Edmund.  Stosowną rzeczą zdało mi się, książę,
Nędznego starca do więzienia posłać.
Jego wiek, tytuł jego mają urok
Zdolny pospólstwa serca doń przyciągnąć,
I lance nasze zaciężne obrócić
Przeciw nam samym. Dla tych samych przyczyn
W jednem więzieniu zamknąłem królowę,
A jutro, albo na dniu oznaczonym
Tam ich przywiodę, gdzie sąd wasz zasiądzie.
Dziś krwią i potem jesteśmy oblani,
Dzisiaj przyjaciel przyjaciela płacze;
Najlepszą sprawę, śród upałów wojny,
Gotów przeklinać, kto ostrość jej uczuł.
Sprawa Kordelii i króla, jej ojca,
Musi właściwszej doczekać się pory.
Albany.  Przebacz mi, panie, ale, mojem zdaniem,
W tej wojnie jesteś poddanym, nie bratem.
Regan.  Stosownie, jak go zechcemy nagrodzić.
Nim doń w ten sposób przemówiłeś, książę,