Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 4.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   228   —

Gloucest.  O, pozwól dłoń tę pocałować!
Król Lear.  Czekaj,
Niech ją wprzód otrę, czuć ją śmiertelnością.
Gloucest.  O zrujnowany utworze natury!
I świat ten wielki tak w nic się obróci.
Czy znasz mnie?

Król Lear.  Przypominam sobie dosyć dobrze twoje oczy. Zerkiem na mnie spozierasz? Nie, rób, co ci się podoba, ślepy Kupidynie, nie zakocham się już więcej. Czytaj to wyzwanie; daj tylko baczność na pismo.

Gloucest.  Gdyby litera każda była słońcem,
Nie mógłbym widzieć.
Edgar.  Anibym uwierzył,
Gdybym to słyszał. To jest — na ten widok
Serce mi pęka.
Król Lear.  Czytaj!
Gloucest.  Czem? Ocznemi jamami?

Król Lear.  Oho! czy tak sobie ze mną postępujesz? Ani oczu w głowie, ani pieniędzy w kieszeni? Oczy twoje w ciężkim są stanie, ale w lekkim twoje kieszenie. Widzisz przecie, jak świat ten idzie.
Gloucest.  Widzę, bo czuję.
Król Lear.  Co? czy oszalałeś? Człowiek może widzieć, jak świat ten idzie, bez pomocy oczu. Patrz uszyma. Czy widzisz, jak ten sędzia wymyśla nad tym głupowatym złodziejem? Słuchaj teraz, co ci powiem do ucha: zmień miejsca, a zgadnij zgadula, który sędzia, a który złodziej. Widziałeś, jak pies gospodarski szczekał na żebraka?
Gloucest.  Widziałem, panie.
Król Lear.  I jak biedaczyna przed kundlem uciekał? To widziałeś wielki obraz władzy; i psa słuchają, gdy na urzędzie.

Obrzydły kacie, wstrzymaj krwawą rękę;
Dlaczego chłostasz biedną wszetecznicę?
Grzbiet obnaż własny, bo pragniesz gorąco
Sam z nią to robić, za co ją tak chłostasz.
Lichwiarz oszusta wiesza. Małe grzechy
Skryć się nie mogą pod dziurawą kurtką;