Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 2.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Niezdolnych pracą własnych rąk się żywić,
Sto nam szpitalów zaleca opatrzyć;
A do królewskiej corocznie skarbony
Wnieść funtów tysiąc: taka jest treść bilu.
Ely.  Toby nasz puhar do dna wychyliło.
Canterb.  A razem z winem połknęło i puhar.
Ely.  Lecz jaka rada?
Canterb.  Nasz król jest pobożny.
Ely.  I pełny względów dla matki Kościoła.
Canterb.  Inaczej młodość jego nam wróżyła.
Lecz ledwo ojciec jego ducha oddał,
Razem i księcia umarła rozpusta.
Bo od tej chwili, jak niebieski anioł,
Do jego duszy zstąpiła roztropność,
Zatarła ślady grzesznego Adama,
Osobę jego na raj przemieniła,
Niebieskich duchów szczęśliwą siedzibę.
Nigdy się mędrcem nikt tak prędko nie stał;
Nigdy poprawy potok szybszym prądem
Młodości błędów w swej nie uniósł fali;
Nigdy ze smoczą głową zatwardziałość
Swojego tronu prędzej nie straciła,
Jak w naszym królu.
Ely.  Błoga nam przemiana.
Canterb.  Teologicznych rozpraw jego słuchaj,
A zadziwiony w sercubyś twem pragnął,
Żeby monarcha nasz prałatem został;
Słuchaj, jak radzi o publicznej sprawie,
Powiesz, że o niej tylko ciągle myślał;
To znów, gdy wojnę za swój przedmiot weźmie,
Wojenną wrzawę usłyszysz w muzyce;
O polityce jak chcesz go zagadnij,
On ci gordyjski węzeł jej rozwiąże
Jak swą podwiązkę; gdy otworzy usta,
Rozpustny wietrzyk swój lot zatrzymuje,
A niemy podziw w ludzkich siada uszach,
Aby łakomo słów jego pił miody.
Praktyka tylko z doświadczeniem życia