Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 11.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   335   —

Czemu nie mogę powiedzieć, dziewicę!
O, dobry książę, nie sromoć twych oczu,
Na inny przedmiot zwracając je wprzódy,
Zanim wysłuchasz głosu wołającej
O sprawiedliwość, świętą sprawiedliwość,
Tak, sprawiedliwość!
Książę.  Krzywdy twe opowiedz:
W czem, kto cię skrzywdził? Mów śmiało, Angelo
Tu sprawiedliwość wymierzy ci całą.
Krótko więc twoją opowiedz mu skargę.
Izabella.  Książę i panie, słowa mi twe każą
Mego zbawienia szukać u szatana.
Sam mnie wysłuchaj, bo co mam powiedzieć,
Karę mi ściągnie, gdy nie znajdzie wiary,
Lub cię przymusi krzywdę mą naprawić.
Więc tu, natychmiast, wysłuchaj mnie, książę!
Angelo.  Rozum jej, panie, pomieszał się trochę.
Znam ją, bo była kiedyś u mnie z prośbą
O życie brata, które musiał stracić
Pod mieczem prawa.
Izabella.  O, pod mieczem prawa!
Angelo.  I dziwne rzeczy gotowa jest prawić.
Izabella.  O, bardzo dziwne! Dziwne, lecz prawdziwe!
Że ten Angelo jest krzywoprzysięzcą,
Czy to nie dziwna? Czy to nie rzecz dziwna,
Że jest mordercą, że jest obłudnikiem,
I cudzołożnym złodziejem? że dziewic
Jest gwałcicielem, czy to rzecz nie dziwna?
Czy to nie dziwna?
Książę.  O, sto razy dziwna!
Izabella.  Jeśli jest pewna, że to jest Angelo,
To jest pewniejszą dziwna moja powieść,
Stokroć pewniejszą, bo prawda jest prawdą
Do końca czasów.
Książę.  Weźcie tę biedaczkę.
Wyraźnie plecie w obłąkaniu zmysłów.
Izabella.  Książę, zaklinam cię na twoją wiarę
W świat inny, lepszy nad ten świat boleści,